Drugie podejście do PAESE...
Bardzo daaawnoo temu posiadałam jeden produkt,obecnie, marki PAESE,która wtedy zwała się EUPHORA. Był to zestaw cieni do powiek z brokatem, do stosowania na sucho lub mokro.
Odczucia? Niezbyt miłe. Wielkie drobiny brokatu, który najczęściej lądował w moich oczach, co nie było zbyt przyjemne, uwierzcie. Od tamtej pory omijałam kosmetyki tej firmy szerokim łukiem... aż do całkiem niedawna, kiedy to zobaczyłam na paru blogach swatche i recenzje m.in różów do policzków. Jako, że okazały się one naprawdę miłe dla oka, postanowiłam bliżej zaznajomić się z teraźniejszą ofertą PAESE. Jako, że stoiska z tymi produktami mam praktycznie na wyciągnięcie ręki, nie było problemu z dostępem do owych kosmetyków. Tak właśnie testery poszły w ruch, pare produktów naprawdę wywarło na mnie pozytywne wrażenie i ostatecznie zdecydowałąm się na Diamentowe cienie do powiek nr 703, w odcieniach różu i fioletu (no bo jakżeby inaczej ;p) oraz Wiosenną mgłę pudrową , w drugim co do jasności odcieniu: 12 Upalny dzień.
Do mgły otrzymałam aplikator gąbeczkę. Przy jej użyciu efekt rozświetlenia jest bardziej widoczny na skórze- uzyskujemy tzw. tafle, skóra wygląda na wygładzoną. Natomiast gdy wybierzemy pędzel isntieje ryzyko, że nabierzemy zbyt dużo produktu, a przy tym zrobimy sobie ciemne plamy na policzkach. Najlepiej więc nieco strzepnąć pędzel przed zaakplikowaniem mgły :)
Puder ma konsystencję, którą trudno przyrównać do innego produktu. Jest miękki i miałki, a mimo to sprawia wrażenie niezwykle wydajnego i moim zdaniem jest w stanie pozostać w gronie naszych kosmetyków baaardzo długo - w końcu okrągłe opakowanie mieści w sobie aż 9g produktu.
Osobiście nazywam go 'bronzerem rozświetlającym' i takie też mam dla niego zastosowanie, modeluje nim kości policzkowe, a przy tym bonusowo uwidacznia się rozświetlenie, które daje efekt świeżej, jakby muśniętej słońcem cery.
Na stronie producenta numer, który posiadam jest określony jako naturalny. Wg mnie taki właśnie jest, nie za ciemny, nie za jasny, wprost idealny jesli chodzi o odcień, który rzeczywiście ma podkreślić i uwydatnić na naszej twarzy to co chcemy.
Inne warianty Wiosennej mgły pudrowej to:
11 Mglisty poranek ( ciepły beż)
13 Romantyczny wieczór ( złoty beż)
14 Gwiaździsta Noc ( opalony)
Najważniejsza cecha tego produktu (jak dla mnie): jest mega wytrzymały, pozostaje na skórze przez cały dzień, uwierzcie mi na słowo :)
Wybór cieni chyba był oczywisty i bardzo prosty - ulubione odcienie różu i fioletu. Prawdę powiedziawszy nie powinnam zaopatrywać się już w żadne cienie do oczu, bo te, które mam wystarczyłyby mi chyba do końca życia... Ale, że ciężko oprzeć się człowiekowi to sprawa wygląda tak, że ciągle ich przybywa, a przechowywanie staje się znacznie trudniejsze. Jednak jak widać nawet takie niedogodności nie są w stanie powstrzymać przed kolejnymi, zwykle nieplanowanymi, zakupami.
Cieni można uzywać na sucho jak i na mokro. W obu opcjach sprawdzają się na 5! Bardzo dobrze napigmentowane, trwałe, o metalicznym połysku. Mogą minimalnie się osypywać podczas nakładania, ale jest to efekt do przeżycia.
Podobnie jak z Wiosenną mgłą pudrową, cienie pozostają na swoim miejscu przez cały dzień, bez tak nieporządanych efektów jak rolowanie w zagięciu powieki lub blednięcie kolorów.
Makijaż nimi wykonany mogłyście zobaczyć w TYM poście. Ja mimo, że są połyskujące, używam ich do makijażu dziennego :) Wbrew pozorom makijaż nimi wykonany nie wygląda jakoś krzykliwie czy też wieczorowo.
Zmieniłam zdanie o marce PAESE - oczywiście są to pozytywne odczucia. Produkty nie są przesadnie drogie, bo koszt mgły pudrowej to bodajże ok. 20zł, a potrójnych cieni ok.11zł , a więc całkiem przyzwoicie.
Miałyście styczność z produktami PAESE? Wiem, że budzą one skrajnie różne emocje i niekiedy po jednym nieudanym zakupie można całkowicie zrazić do produktów danej marki. Z autopsji wiem, że warto czasem zrobić drugie ( a nawet trzecie) podejście :)
Skoro testy tych dwóch kosmetyków wypadły nad wyraz dobrze będę MUSIAŁA zaopatrzyć się w choć jeden , z kilku dostępnych, róży.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popularne posty
-
Zwykle mój makijaż związany z ustami kończy się na szybkim 'maźnięciu' błyszczykiem tudzież balsamem ;P Jednak ostatnio stwierdziłam...
-
Przeszło już 1 miesiąc temu, zmieniłam kolor włosów za sprawą farby, którą otrzymałam do testów od firmy Henkel - Palette Salon Colors nr ...
-
racam po krótkiej przerwie. Stwierdziłam, że czas najwyższy pojawić się na blogu z kolejnym postem - w końcu 10 dni to sporo czasu. Wspomin...
-
Ostatnio na blogach, bardzo popularny stał się temat pewnych kosmetyków mineralnych, a mianowicie Annabelle Minerals. Tak się składa, że sa...
-
Tak jak obiecałam - dziś post na temat pomadek CELEBRITY LIPS, z nowej kolekcji KOBO Elegance - a dokładniej odsłona 3, chyba najciekawszy...
-
Stało się. Po kompletnym braku zainteresowania limitkami Catrice ( Essence też), w ciągu ostatnich miesięcy, w końcu ukazała się moja słaboś...
-
Wraz z dzisiejszymi promieniami słońca, o rok starsza (chlip, chlip), przybywam do Was z recenzją kosmetyku do makijażu, który stał się moim...
-
Jak widać jestem ofiarą tzw. zbieractwa, jeśli chodzi o tubki po podkładach. To jedynie część z tych, które miałam okazję używać. Właściwie ...
-
To już ostatnia część mojej kolekcji sypkich pigmentów KOBO. Na pierwszy rzut oka większość jest biało-kremowa. Nic bardziej mylnego, gdyż p...
-
Pogoda za oknem jest naprawdę dobijająca, a jak już musimy wyjść z ciepłego, domowego zacisza to już w ogóle jest koszmar. Do tego bieganina...
Kusisz!:P Ta mgła wygląda na świetną!:)
OdpowiedzUsuńOstatnio swoje odstałam przy stoisku Paese i teraz żałuję że na nic się nie zdecydowałam:/
ja miałam styczność :D i od razu na szczęście trafiłam na dobre produkty, które na stałe zagościły w mojej kosmetyczce :) jak będziesz szukała różu to polecam maty-już kilkukrotnie spotkałam się z opinią, że te z drobinkami/perłowe są gorsze od matów :) a z matów polecam oczywiście Pąs cesarzowej i Różane omdlenie :)
OdpowiedzUsuńProfesjonalna recenzja :). Czekałam na nią ^^. Zgadzam się z Tobą w 99 % ponieważ nigdy nie aplikowałam tej mgły gąbeczką.
OdpowiedzUsuńCień ma piękne kolory! Ja też często używam cieni perłowych na co dzien, nie trzymam się sztywno reguły : MAT na dzień, PERŁA na wieczór :).
Euphora zmieniła jakość wraz z nazwą, na plus. Choć ja żałuję eyelinera spod nazwy jeszcze Euphora, był świetny! Kreski robiło się łatwo, był trwały, zużyłam 3 opakowania a potem go już nigdzie nie dostałam...
Strasznie podoba mi się ta "mgła". Ale muszę najpierw zużyć mój puder rozświetlający i potem dopiero zabiorę się za nowe zakupy. Denko u mnie trwa ;)
OdpowiedzUsuńładne cienie :)
OdpowiedzUsuńŚwietna ta mgła pudrowa..niestety u mnie nigdzie ich nie widzę a w zamawianie mi sie nie chce bawic. Cienie tez super, pieknie blyszczą:D
OdpowiedzUsuńno no naprawdę fajne ;) ja na razie mam złą styczność z tą firmą
OdpowiedzUsuńTeż mam tę Mgły, najciemniejszy odcień nr 14, kupiłam w ciemno na targach kosmetycznych. Jestem z niego bardzo zadowolona, produkt przewyższa jakością wiele kosmetyków wysokopółkowych, serio :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam przy okazji na mój modowy blog:
http://www.ana-collection.blogspot.com
Wyróżniłam Cię w tagu Top 10 Award:
OdpowiedzUsuńhttp://idaalia.blogspot.com/2011/05/top-10-tag-lista-moich-naj.html
Pozdrawiam!:)))
Uwielbiam mgłę, ostatnio bardzo spodobały mi się też cienie. Na moje nieszczęście niedaleko powstało stoisko Paese... Oj, kiepsko widzę moje finanse...
OdpowiedzUsuńZ Euphory miałam cienie pojedyncze z drobnym brokatem. Były świetne, zwłaszcza czarny. Minus taki, że były były bardzo kruche, wiec nie dało sie ich zabrać na jakiś wyjazd np.
OdpowiedzUsuńMIałam też potrójne (2 odcienie szarości + biały, najczęściej używałam ciemnej szarrości, bo miała bardzo fajne wykończenie i mocny kolor).
Wpadam z rewizytą :)
OdpowiedzUsuńOwszem jakość się zmieniła, bo zmieniła się fabryka i kosmetyki są produkowane w tej samej co pewne znane kosmetyki - bardzo znane i bardzo drogie na literkę D. ;)
I produkowane są z tych samych składników :)
"Euphora zmieniła jakość wraz z nazwą, na plus. Choć ja żałuję eyelinera spod nazwy jeszcze Euphora, był świetny! Kreski robiło się łatwo, był trwały, zużyłam 3 opakowania a potem go już nigdzie nie dostałam... "
OdpowiedzUsuńA jaki dokładnie to byl eyeliner? Taki w srebrnym opakowaniu małym? Bo jeśli tak mam kilka takich na zbyciu