poniedziałek, 28 lutego 2011

Tagi // Golden Rose With Protein - 264

Dziś na pierwszy ogień pójdzie OTAGOWANIE ;P

Zasady:
1. Podziękuj i napisz adres bloga który wręczył Ci nagrodę.
2. Napisz siedem faktów o sobie.
3. Podaj siedem blogów na które najczęściej i najchętniej wchodzisz .
4. Powiadom te blogi o wygranej.

Zostałam wytypowana przez:
-Lilla My
-joannapanna
-Mysia
Dziękuję ślicznie :*

1. Uwielbiam język francuski i wszystko co związane z Francją.
2. Jestem uzależniona od paru seriali, Greys Anatomy, Gossip Girl, Dr House, The Vampire Diaries, Californication (jestem właśnie w trakcie nadrabiania wszystkiego po tej strasznej sesji).
3. Nienawidzę matematyki, co może jednak trochę komplikować różne sprawy, biorąc pod uwagę kierunek   jaki studiuję ;P
4. Moim ulubionymi kolorami są: różowy, fioletowy, czerwony ;P
5. Od 19 miesięcy jestem szczęśliwie zakochana :)
6. Nie potrafię oprzeć się czekoladzie, rozpoczęta tabliczka nie ma szans na przetrwanie...
7. Zazwyczaj ubieram spódniczki albo sukienki, kiedy pojawiłam się na uczelni RAZ w spodniach wywołało to niemałe zdziwienie wśród znajomych ;P

Poniżej blogi, które regularnie czytam, a informacje jakie mogę na nich znaleźć, bardzo sobie cenię :) większość została już wytypowana i to niejednokrotnie :) :
1.http://joannapanna.blogspot.com/
2.http://peachvsbooze.blogspot.com/
3.http://sheva-z-tokyo.blogspot.com/
4.http://urbanstateofmind.blogspot.com/
5.http://kosmetyczka-agaty.blogspot.com/
6.http://brunettesheart.blogspot.com/
7.http://beauty-is-prison.blogspot.com/



Chyba większość z utęsknieniem wypatruje wiosny. Powiem szczerze, że ja nie mogę się już doczekać chwili kiedy, nie będę musiała zakładać ciepłego płaszcza i zimowych butów. brr.
Kiedy w zimne miesiące królują w mojej szafie raczej ciemne barwy, tak wiosną, staram zawsze trochę rozjaśnić swoją garderobę :) Dzisiaj w ramach odstresowania i poprawy nastroju wybrałam się na małe zakupy,  choć kupiłam rzeczy, których raczej w najbliższym czasie nie założę (ujemne temperatury nadal nas straszą) to... zdecydowanie mam lepszych humor :)
Kiedy miałam już udać się na autobus, akurat dziwnym zbiegiem okoliczności, znalazłam się koło drogerii w centrum mojego miasta, gdzie można znaleźć baaaardzo wiele kolorów i rodzajów lakierów Golden Rose. A że dostęp do tej firmy mam raczej rzadko, długo nie musiałam się zastanawiać nad ewentualnym wejściem. Oglądałam, szukałam wśród setek buteleczek, aż w końcu dostrzegłam TEN kolor. Oprócz tego, że szukałam takiego od dawna, całkowicie 'kremowego', bez żadnych drobinek, czy perłowego połysku, pojawiła się także myśl: będzie idealnie pasował do nowych 'nudowych' szpilek (haha).
Numer to 264, jak zwykle 2 warstwy - tyle wystarcza, żeby pokryć równomiernie całą płytkę paznokcia, prześwitów brak. Zobaczymy jak z trwałością, ale jak już kiedyś wspominałam, to dla mnie sprawa drugorzędna :)

Przepraszam, za te obrzydliwe skórki, obiecuję zrobić z nimi porządek :)

(W poprzednim poście wspominałam o balsamie regenerująco -nawilżającym Joanna. Wypróbowałam i jak na razie jestem zadowolona. Włosy rzeczywiście wyglądają lepiej :) Na pewno nie puszą się tak jak zwykle i ogólnie łatwiej je ujarzmić. Wygładzenie
również widoczne. Będę go używała dalej skoro, można powiedzieć, zdziałał cuda jeśli chodzi o moje włosy, a jeżeli efekty będą jeszcze lepsze to jestem całkowicie na TAK :)

czwartek, 24 lutego 2011

Puk puk! Kto tam? + miszmasz.

Powoli wracam do 'rzeczywistości'.Niestety ostatnie 2 tygodnie były po prostu straszne, a następne także nie malują się w różowych barwach. Ogólny zastój, życiowy jak i kosmetykowy.
Zbyt dużo złych rzeczy się wydarzyło, począwszy od konieczności uśpienia psa, po oblanie egzaminu, co do którego nie miałam większych obaw. Nawet logowanie na zajęcia z WFu na 2 semestr nie poszło po mojej myśli (trafiłam na basen... o 8 rano - cudna wizja rozpoczęcia każdej środy, a następnie 'męczenie' się na ćwiczeniach z fizyki, laborkach z chemii i angielskim, czyli do 19 na uczelni, NIE lubię tego.)
Cóż, trzeba iść na przód z myślą, że 'przecież w końcu musi być dobrze!' (tia).
Drugi semestr na studiach nie będzie łatwy - to jest pewne, a ja mam nadzieję, że jednak nie wykończę się psychicznie.
Jest dziwnie, nawet na zakupy brak ochoty... a właściwie to wszystko mi jedno i odnosi się to do wszystkich sfer życia. Skutkuje to ogólnym poczuciem bezsensu i pozostawania w fazie constans.

Dodatkowo ze smutkiem muszę stwierdzić, że moje włosy są w masakrycznym stanie i żal me serce ściska gdy patrzę w lustro. Zima je wykończyła i muszę je jakoś ratować.
Wizyta u fryzjera jest nieunikniona, a muszę powiedzieć, że bardzo tego nie lubię - plan zapuszczania włosów w jednym momencie może zostać zaprzepaszczony przez fryzjera/fryzjerki , którzy mają problem z ocenieniem ile to jest 2cm tudzież końcówki.
Jak na razie zaopatrzyłam się w Balsam do włosów suchych i zniszczonych firmy Joanna, słyszałam wiele pochlebnych opinii na jego temat, więc czemu by nie spróbować. Użyjemy, zobaczymy.


W końcu także,  w wolne miejsce w paletce KOBO wskoczył nr 104 PALE PEACH.



Zakochałam się w tej brzoskwince i mogłabym używać jej codziennie. Tak jak czytałam na innych blogach, na bazie, daje efekt raczej pomarańczy, dlatego postanowiłam zrezygnować z aplikowania pod ten cień bazy.
Poniżej zdjęcie prezentujące cień na powiece.


Poniżej, inne skromne zakupy:
- krem pod oczy Ziaja ( taa, łudzę się, że pomoże... jak na razie widocznych zmian brak)
- maseczki: Ziaja nawilżająca z zieloną glinką i Perfecta odżywcza słodkie migdały z miodem (bardzo przypadła mi do gustu i zamierzam kupić ponownie :) )
- Essence, Sun Club puder nabłyszczający dla blondynek ( ot tak, chciałam wypróbować i długo 'kręciłam się' koło niego. Jak na ten moment dla mnie jednak za ciemny, za miedziany rumieniec przy obecnej bladości, podziękuję;P )




Tak więc, jestem, żyję, czytam Wasze posty :) Co prawda regularność dodawania recenzji spadła, ale teraz wszystko pomału będzie wracać do normalności.
PS. Przygarnę choć odrobinę optymizmu.
Pozdrawiam :)

sobota, 5 lutego 2011

My Secret - Matt Eye Shadow

Nareszcie weekend, a co za tym idzie trochę więcej czasu na przyjemności - w tym napisanie nowego posta na bloga:)
Przyszły tydzień będzie ciężki... ale póki co nie chcę o ty myśleć i nastawiać się zbyt negatywnie. Za to chciałabym Wam pokazać kolejne cienie firmy My Secret. Tym razem są to matowe cienie: beżowy, jasny brąz, szary, czarny. Kupiłam je jakiś czas temu, kiedy w Naturze była promocja i kosztowały 4,99zł /sztuka.


Cielisty cień (nr 505) był ostatnim w szafie MS, więc od razu powędrował do koszyka, taki naturalny, bazowy, można by powiedzieć, kolor zawsze się przyda.
Stwierdziłam, że brązowy (506) będzie nadawał się do podkreślenia brwi - nie myliłam się, świetnie sprawdza się w tej roli ;P


Stojąc, testując i zastanawiając się  'co może mi się jeszcze przydać' , okazało się, że na dobrą sprawę, nie mam żadnej matowej szarości i czerni, także zakup szarego (508) i czarnego (510) cienia był wskazany.



Matowe Cienie My Secret mają na ogół dobre opinie, ale zachwycać się nimi to wg mnie przesada. Pigmentacja powiedziałabym, że średnia, ale nie jest źle - dają rade z bazą.
Na mojej powiece po paru godzinach nieco bledną. Za to fajnie się je 'łączy', blendowanie nie sprawia większych kłopotów.
Poniżej swatche (cienie BEZ BAZY):


Skoro już zdecydowałam się na 'szaraczka' i czerń, a musicie wiedzieć, że baaaardzo rzadko robię makijaż w takich kolorach, zdecydowanie wole u siebie na powiekach fiolet i brąz, mając trochę czasu, pobawiłam się tymi cieniami i powstało 'coś takiego', co możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach ;p
Nie jestem zbytnio zadowolona z efektu, ale nie zdarza się często, że 'pracuję' takimi ciemnymi kolorami... Trzeba poćwiczyć, zdecydowanie :)

Popularne posty