sobota, 30 kwietnia 2011

My Secret - kolekcja wiosna/lato 2011 Dream Girl


Kolejna marka, która przygotowała dla nas nowości na lato. Jest soczyście i energetycznie(a przy tym pachnąco), ale również spokojnie i pastelowo. Czyli idealne wyważenie, każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Na razie wszystko jest w fazie testów, jednak już teraz mogę stwierdzić, że nowe produkty My Secret pozytywnie mnie zaskoczyły.

Jako pierwszy, wypróbowałam lakier do paznokci pachnący podczas wysychania o numerze 143 ORANGE. Nazwa mówi sama za siebie :) uzyskujemy na paznokciach efekt dojrzałej pomarańczy tudzież mandarynki ;P


Dwie warstwy lakieru w zupełności wystarczają do całkowitego pokrycia paznokci, bez smug i prześwitów. Zobaczymy jak wypadnie, jeśli chodzi o wytrzymałość - jak na razie ma za sobą jeden dzień (daje mu max 3). Co do charakteryzowania się zapachem podczas wysychania, owszem można 'zaobserwować', a raczej wywęszyć to zjawisko, ale czy jest to aż tak duży atut tej serii lakierów? Wg mnie nie, jest nim zdecydowanie kolorystyka i intensywność barw.
 

Spóźniony projekt KRESKA

Ten post powinien pojawić się wczoraj, ale z uwagi na zaistniałą spontaniczną sytuację, nie miałam możliwości choć na chwilę znaleźć się blisko mojego laptopa, a co za tym idzie wrzucić zdjęć. Powiem tak: pomysłów na kreskę jest naprawdę wiele, jest w czym wybierać, wystarczy tylko znaleźć dla siebie odpowiednią. Zrobiłam sporo zdjęć różnych wariantów kreski na powiece, ale później przeglądając katalog z owymi zdjęciami rozczarowałam się, większość nie wyszła dobrze, widać niedociągnięcia - z mojej winy, jak również mojego nieszczęsnego aparatu, który w ostatnim tygodniu zrobił mi psikusa i nie chciał łapać ostrości. Także efekt był mizerny.
Zamieszczam kilka zdjęć ukazujących moją ulubioną kreskę: czarną, niezbyt grubą, pasującą zawsze, niezależnie od koloru/kolorów cieni jakich wykorzystamy do makijażu oka.

środa, 27 kwietnia 2011

Essence - highlighter powder 01 summer glow Sun Club

Święta całkowicie mnie rozstroiły. Ciężko jest mi się do czegokolwiek zabrać. Tym o to sposobem zaniedbałam również bloga. Mea culpa.  Czeka tyle recenzji, które powinny się tu pojawić, a szczerze, nie mam czasu żeby się za to zabrać. Założyłam sobie jednak, że do końca tygodnia pojawi się post związany z limitowanką Exotic Flower Sensique + zdjęcia z wykorzystaniem cieni (jeżeli warunki 'świetlne' pozwolą ;P), recenzja pędzelka do smokey eyes Essence, różu Catrice,  no i dodatkowo post na temat projektu KRESKA - przez ostatnie parę dni nie miałam możliwości uwiecznienia makijaży z kreską na oku, tak więc uznałam, że stworzę jedną notkę, zawierającą kilka propozycji prezentacji kreski na powiece :)

Przy okazji posta dotyczącego nowości Essence byłyście ciekawe pudru rozświetlającego z serii Sun Club. Używam go już jakiś czas, więc mogę co nieco o nim napisać.


Rozświetlacz zamknięty jest w małym opakowaniu o pojemności 6g, a mimo swej niezbyt okazałej wielkości posiada lusterko - niewątpliwy plus i udogodnienie, nie musimy biegać do/ lub w poszukiwaniu lustra, tylko możemy szybko zaaplikować produkt, tam gdzie chcemy i w odpowiedniej ilości, nie martwiąc się, że przez przypadek przesadzimy. Choć szczerze powiedziawszy wbrew pozorom, ciężko przedobrzyć z tym pudrem rozświetlającym.


Jak widzicie na zdjęciach wydaje się być on dosyć ciemny, jednak po rozprowadzeniu na skórze uzyskujemy efekt delikatnego słonecznego blasku, czyli nazwa rozświetlacza (01 summer glow) jest całkowicie adekwatna do jego działania. Chciałabym podkreślić, że nie są to żadne wielkie kawały brokatu, tylko subtelne złote drobinki, które ślicznie rozświetlają nasze policzki.


Wewnątrz opakowania znajdziemy mini puszek, który w moim odczuciu jest całkowicie zbędny, polecam raczej używanie pędzla. Sam puder jest drobno zmielony dzięki czemu naprawdę dobrze się rozprowadza.
W kwestii zapachu, czym charakteryzują się  pudry/bronzery z serii Sun Club, jest on o wiele delikatniejszy niż na przykład różo-bronzer, jednak mimo to wąchając go, jego zapach przywodzi mi wspomnienie wakacji ( a kolejne już niedługo ;P) i pięknych słonecznych dni.
Czytałam na którymś z blogów, że nie jest on zbyt wytrzymały. Tu nie mogę się zgodzić, od wczesnych godzin rannych, poprzez kolejne długie godziny byłam w stanie  stwierdzić, że nadal znajduję się on na mojej skórze. Nie chcę wprowadzić również nikogo w błąd: od rana do nocy nie pozostanie on w nienaruszonym stanie, tu nie ma sie co łudzić, ale jego trwałość jest naprawdę optymalna.
W mojej klasyfikacji puder rozświetlający Sun Club znajduje się na 2 miejscu, zaraz za rozświetlaczem Catrice z limitowanki Urban Baroque. Jednak w najbliższych dniach sytuacja ta może ulec zmianie, gdyż trafił w moje ręcę kolejny rozświetlacz Essence, tym razem z limitowanki Blossoms etc...


Straciłam nadzieje, na to że go w ogóle zdobędę. Ostatnia Natura w zasięgu moich mozliwości, a w niej ostatni puder na standzie. Chyba jednak mam tego farta :)

piątek, 22 kwietnia 2011

Projekt KRESKA :)

Pomysłodawczynią tej akcji jest shinodka. Razem z innymi blogerkami, będziemy prezentować nasze pomysły na kreskę. Jako entuzjastka tego elementu makijażu od razu zgłosiłam się do udziału , liczę również, że będę mogła się zainspirować zdjęciami innych dziewczyn, które również biorą udział w tym projekcie :)
Akcja będzie trwać od dzisiaj, czyli 22 kwietnia, przez tydzień.


"Kreska jest kobieca, kreska jest sexy, kreska podkreśla. Przez najbliższe 7 dni pobawimy się kreską. Styl, metoda, kolor - dowolne jedynie obowiązkowa jest KRESKA."

 Więcej informacji możecie zdobyć klikając w powyższy baner. Znajdziecie tam zasady oraz listę blogów, które biorą udział w projekcie :)

środa, 20 kwietnia 2011

Różności: Essence, Catrice, Nivea


Kilka produktów, które dołączyły do ostatnich nowości Essence, tym razem w towarzystwie żelu-peelingu Nivea oraz różu 010 Raspberry Ice Cream Catrice.


Żel kupiłam z ciekawości, w ramach urozmaicenia, gdyż ostatnio używałam wciąż jednego produktu do mycia twarzy.
Na razie został użyty tylko kilka razy więc nie mogę zbyt wiele powiedzieć na jego temat, jednak pierwsze spostrzeżenia są pozytywne - bardzo dobrze oczyszcza.

Lakier 'What do u think' Essence pokazywała już na blogu joannapanna, dlatego odsyłam do Niej, w celu przeczytania opinii i zobaczeniu jak energetyczny,śliczny i wiosenny to kolor :)

Na temat różu już niejednokrotnie wypowiadały się blogerki, ale jeżeli chcecie osobną recenzję to piszcie - na pewno spełnię Wasza prośbę :)

Pędzelek do smokey eyes to nówka, jeszcze przeze mnie nie używana. Ciągle czytam ochy i achy na jego temat, z czego można wnioskować, że i mnie nie zawiedzie.

Natomiast głównym celem dzisiejszego posta jest przedstawienie jaki efekt można uzyskać za pomocą nowego w szafie Essence (i wyczekiwanego) 'pękającego lakieru' ,  czyli Nail Art Cracking top coat.
Po raz kolejny w tym tygodniu nawiedziłam Douglasa i jak się okazało, opłacało się wydłużyć trasę powrotu do domu z uczelni, gdyż szafy Essence zostały uzupełnione, a co za tym idzie w końcu dorwałam tego czarnego pękacza.


Jako baza, został użyty różowy lakier z limitowanki Exotic Flower Sensique o numerze 243.Jaki efekt? Całkiem ciekawy, choć trzeba będzie poćwiczyć nakładanie tego cuda. Jeżeli nałożymy zbyt cienką warstwę lakieru, zamiast pęknięć powstaną nam , jak ja to nazwałam: 'rozwłóknienia' ;P (patrz mały paznokieć ;p)

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Kolorowy koktajl/ Sensique

Wreszcie prawdziwa wiosna! Oby taka pogoda utrzymała się przynajmniej przez 2 tygodnie - w końcu coś nam się należy, najpierw po baaardzo długiej zimie i ostatnio po dniach pełnych deszczu i zimna. Okazji do spędzania czasu w bardziej aktywny sposób niż przed komputerem/ na uczelni/ oglądając dobry film, przynajmniej ja, będę mieć przez najbliższy czas sporo - rozpoczyna się przerwa świąteczno-wiosenna i z pewnością docenią ją też inne studiujące blogerki :) Trochę wytchnienia, by potem  rozpoczął się maraton związany z zaliczeniami i najgorsze: SESJA, ale o niemiłych sprawach nie mam dzisiaj zamiaru pisać.
Oprócz sprzyjającej aury jeszcze bardziej ucieszyła mnie przesyłka, która dziś do mnie dotarła: lakiery i cienie do powiek z kolekcji Exotic Flower Sensique.


Jak widać nie dotarł do mnie śliczny niebieski lakier, na który choruję od momentu pojawienia się tej limitowanki, a którego nigdzie nie byłam w stanie dostać, no ale nie tracę nadziei i liczę, że w którejś Naturze w końcu go dopadnę :D



Na pewno wykorzystam je do stworzenia wiosennych makijaży, ostatnio zbyt często na moich powiekach gościły szarości, czernie i brązy.

Tymczasem pora opuścić cztery ściany pokoju i udać się na spacer,bo przecież żal nie skorzystać z tak słonecznego dnia :)
Pozdrawiam

sobota, 16 kwietnia 2011

Essence - Stay All Day 16h long-lasting 10 Natural Beige (supertrwały korektor)


Po przeczytaniu komentarzy z poprzedniego posta, nietrudno zauważyć, że najbardziej zainteresował Was nowy korektor Essence. Dlatego zrecenzuję go jako pierwszego :)

Zacznijmy od jego formy - całkiem praktyczne małe opakowanie, a aplikator pozwala Nam na precyzyjne naniesienie produktu, tam gdzie chcemy i gdzie 'zaistniała sytuacja tego wymaga' ;P



Zdecydowałam się na jaśniejszy odcień, z dwóch dostępnych w szafie Essence, czyli 10 Natural Beige. Powiem szczerze, że na początku miałam rozterki, czy aby nie jest on jednak zbyt jasny, gdyż w pierwszym momencie, zaraz po nałożeniu na skórę wygląda on tak oto:

Co się okazało po chwili? Korektor nieco się przyciemnia, co sprawia, że nie odznacza się aż tak bardzo od koloru skóry, powiedzieć można nawet, że równomiernie się wchłania, 'wtapiając się' w nią.
Z napisu na opakowaniu wynika, że powinien on utrzymać się na skórze 16h. Czy aż tyle - nie wiem, jednak bez problemu przetrwał czas, skóry spędziłam na uczelni (10-20), także ja jestem zadowolona.
Co do radzenia sobie z zakrywaniem niedoskonałości - nie mam większych zastrzeżeń, choć przyznam, że początkowo sądziłam, że będzie za 'lekki' jeśli chodzi o konsystencję. Mimo wszystko końcowy efekt jest na plus. Zaczerwienienia, wypryski i cienie pod oczami, można ładnie zamaskować. Choć nie ma się co łudzić, że jest to istnie magiczny kosmetyk, który zasłoni wszystko - niestety większe problemy skórne mogą pozostać widoczne. Jak dla mnie na ten moment jest to korektor, który w zupełności wystarczy do codziennego stosowania, aby w większym stopniu zatuszować niemiłe niespodzianki  :)

środa, 13 kwietnia 2011

Polowanie na... (Essence)

Konkretniej na nowości Essence. Niemałe poruszenie na wizażu/ blogach, wywołała wieść o stopniowym pojawianiu się nowych produktów tej marki. Jak przystało na entuzjastkę kosmetyków tejże firmy, jak tylko szybko mogłam, udałam się na 'zwiady'. Na szczęście nie zawiodłam się, a widok 2 szaf w Douglasie, w którym jak do tej pory znajdowała się samotna, wybrakowana mini szafka, wynagrodził mi czas jaki przyszło mi czekać na nowości :) Choć niestety nie udało mi się zakupić paru rzeczy, m.in. pędzelka i pękającego czarnego lakieru, jestem usatysfakcjonowana, bo jednak zdobyłam 2 produkty z mojej listy, które mieć MUSIAŁAM, a mianowicie: puder rozświetlający Sun Club oraz korektor 16h long-lasting.
Na razie tylko zdjęcia, ale wkrótce będzie można się spodziewać recenzji :) Jak na ten moment mogę powiedzieć, że chyba polubię się (i to bardzo) z  pudrem rozświetlającym skrytym w jakże ciekawym opakowaniu.


czwartek, 7 kwietnia 2011

Sensique Exotic Flower - cień do powiek 223


Jak pewnie większość z Was zauważyła, marka Sensique wypuściła ostatnio nową kolekcje limitowaną. Utrzymana jest ona w kolorach istnie wiosenno - letnich, a jej nazwa to Exotic Flower.
Rzeczywiście produkty kojarzą się z kwiatami ;P
Ja osobiście lubię kosmetyki Sensique, choć wiadomo, nie wszystko jest idealne, za to zdecydowana większość myślę, że jest warta uwagi.  A jeśli chodzi o limitowanki, można znaleźć parę ciekawych odcieni, których brak w ofercie standardowej.


Tym razem wybrałam 1 cień do powiek o numerze 223. W opakowaniu wygląda na koralowo-różowy odcień, jednak po testach chociażby na ręce, możemy zobaczyć, że daje on głównie różowy efekt z lekkim połyskiem.


Pigmentacja, jak to w limitkach Sensique bywa, całkiem niezła.  A ja jako fanka takich kolorów na powiekach mam juz trochę pomysłow na połączenie go z innymi ceniami :)
Poza tym można go spokojnie użyć jako róż do policzków - czyli produkt, można by rzec,   2 w 1.

Co jeszcze zwróciło moją uwagę, jeśli chodzi o Exotic Flower? Zdecydowanie kolory lakierów. Jednak nie było mi dane żadnego zakupić. Miejsce gdzie  one się znajdowały, było praktycznie wymiecione, więc mogłam sobie tylko pooglądać plastik z zaprezentowanymi kolorami lakierów.
Ale jak się okazało dzisiaj - chyba nic straconego i jednak będę miała możliwość wypróbowania lakierów na własnych paznokciach :)
Muszę przyznać, że była to bardzo miła niespodzianka... ale o tym innym razem :)

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Catrice - Infinite Matt Make Up 010 light beige.

Jako, że wybór podkładu zawsze jest dla mnie problemem możecie sobie wyobrazić jak wielka była moja radość gdy stojąc naprzeciwko szafy Catrice, wystarczyło tylko jedno szybkie przetestowanie na ręce. Od razu pognałam do kasy pewna, że dokonałam świetnego zakupu.


Tym razem się nie pomyliłam, gdyż Infinite Matt Make Up to rzeczywiście strzał w dzisiątkę. Odcień 010 light beige jest odpowiedni. Doskonale 'wtapia się ' w skórę, żadnych smug, a co najważniejsze nie tworzy typowej, jak ja to zwykle mawiam, machy. Istne cudo. Naprawdę nie mogę powiedzieć nic złego na temat tego podkładu matującego i zdaje się, że znalazłam swój ideał, jeżeli chodzi o kosmetyk tego typu.



Efekt zmatowienia jest widoczny chwilę po zastosowaniu, jednak ja mimo wszystko, zawsze używam jeszcze pudru (w tej chwili transparentnego My Secret).
Duży plus za naprawdę jasny odcień - większość bladolicych powinna być zadowolona. Więc choć w opakowaniu wydaję się, nie aż tak jasny, nie dajcie się zwieść: toż to chyba jeden z jaśniejszych odcieni podkładów, które możemy znaleźć w drogeriach.
Przyznam, że czytając wcześniej recenzje na jego temat miałam obawy co do krycia przez niego drobnych niedoskonałości. Cóż, idealnej cery niestety nie posiadam, zazwyczaj jakieś zaczerwienienie tudzież wyprysk zaszczycają mnie swoją obecnością. Jednak niepewność została szybko wyeliminowana, gdyż podkład naprawdę 'daje radę' jeśli chodzi o zakrywanie drobnych mankamentów.

 A gdy rozsmarujemy...

Dozowanie produktu za pomocą pompki jest jak najbardziej wygodne w stosowaniu. Dozujemy taką ilość jaką potrzebujemy. Ogólnie całe opakowanie sprawia bardzo dobre wrażenie- matowy, szklany pojemniczek.


Kolejne pozytywne zaskoczenie produktem Catrice. Dobra jakość, wydajność i przystępna cena (25,99zł) na pewno zachęcają do wypróbowania. Jak na ten moment ja porzucam inne podkłady na rzecz tego, nawet pokuszę się o mianowanie go podkładem idealnym :) inne kosmetyki z szafy Catrice kuszą strasznie i choć parę już trafiło w moje ręcę, to ciężko powstrzymać się przed zakupem innych.

Popularne posty