niedziela, 4 listopada 2012

Catrice - limitka Hollywood's Faboulous 40ties: poczwórny cień do powiek nr C02 Hollywood Boulevard i pomadka nr C04 The Nude Scene.


Stało się. Po kompletnym braku zainteresowania limitkami Catrice ( Essence też), w ciągu ostatnich miesięcy, w końcu ukazała się moja słabość... Wszystko oczywiście przez Naturę i prawie pełny(jakiś czas temu ;p) stand kolekcji limitowanej Catrice - Hollywood's Fabulous 40ties.


Niestety nie poprzestałam na jednym produkcie - zgarnęłam paletkę 4 cieni nr C02 Hollywood Boulevard oraz pomadkę C04 The Nude Scene. Moja ręka już sięgała po róż, ale zdrowy rozsądek podpowiadał mi:
' po co Ci kobieto kolejny róż o takim odcieniu' , także szybko ewakuowałam się sprzed szafy :P


Obu powyższych kosmetyków używam już dobre 2 tygodnie, co najlepsze tak spodobały mi się kolory cieni w paletce, że znajdują się one na moich powiekach codziennie! Nie wiem jakim cudem, ale make-up nimi wykonany, w ogóle mi się nie nudzi i już odruchowo sięgam po to zestawienie, każdego ranka.
W paletce znajdziemy: jasny róż, 2 odcienie brązów oraz brudną oberżynę. Trzy pierwsze cienie, posiadają satynowo-perłowe wykończenie, oberżyna zaś, to mat. Wszystkie dobrze się ze sobą blendują, jak i współgrają pod względem kolorystycznym. Pigmentacja nie jest może oszałamiająca, jednak, cienie nie znikają z powieki od razu.


Jak dla mnie, paletka Hollywood Boulevard, to idealny wybór na jesień i zimę. Stonowane, niekrzykliwe kolory, to to, co bardzo ostatnio lubię. Najprościej mówiąc, za jej pomocą, uzyskamy przydymione oko.
Biorąc pod lupę opakowanie, nietrudno stwierdzić, że różni się ono od tych ze standardowej oferty poczwórnych cieni, jedynie kwiatowym, delikatnym zdobieniem na zewnętrznej, plastikowej części. Jak na razie nie mam do niego żadnych zastrzeżeń - bez problemu mogę je otworzyć i zamknąć, przy czym 'zatrzask' wystarczająco trzyma, sprawiając, że nie obawiam się ewentualnego uszkodzenia poszczególnych cieni.
Powyższe kolory sprawdzą się w makijażu dziennym, jak i tym wieczorowym. Duży plus, właśnie za tą  uniwersalność.
Paletka kosztowała 18,99zł i jak na 4 cienie marki Catrice (gdzie zwykle 1szt możemy nabyć za kwotę ok.13zł) nie jest to wg mnie wygórowana cena. W myśl zasady: 'brązów i fioletów nigdy za wiele', ja na pewno nie żałuję tego zakupu,a wręcz przeciwnie.

Tak wyglądam ostatnio najczęściej - z pominięciem pomadki C04 The Nude Scene, ale chciałam Wam pokazać jak wygląda ona, będąc częścią makijażu:



 No właśnie... z pomadką nie jest już tak idealnie. Pomimo początkowego zachwytu - głównie odcieniem, emocje znacząco opadły, już po pierwszej aplikacji. Jest dość tępa, jeśli chodzi o rozprowadzanie na ustach. Brak tu połysku, czy większej kremowości - ot, taki delikatny mat. Wyczuwalne jest nieznaczne ściągnięcie skóry ust, ale o wiele gorszy jest po prostu ich wygląd (patrz niżej).


Otóż, jeśli nie posiadamy idealnie gładkich, wypielęgnowanych ust, musimy przygotować się na średnio apetyczny ich wygląd, po zastosowaniu tej pomadki. Podkreśla ona każdą skórkę czy też niedoskonałości, a dodatkowo lubi, nierównomiernie pokryć wargi.
Aż chce się powiedzieć: a miało być tak pięknie... Właśnie, miało. Oprócz różowo-beżowego koloru nie widzę tu więcej zalet, no może jeszcze oprócz dosyć przyjemnego zapachu gumy balonowej, który jest dobrze wyczuwalny po zdjęciu zatyczki z pomadki. A propos zatyczki oraz całego opakowania, nie ma tu do czego się przyczepić - jest porządne i po prostu ładne, ale jak to mówią: wygląd to nie wszystko...
Myślałam, że w końcu będę posiadać idealnego nudziaka na co dzień - rzeczywistość  mocno to jednak zweryfikowała. Prześwitom i podkreślaniu wszelkich mankamentów, mówię stanowcze nie! Wytrzymałość również pozostawia wiele do życzenia i choć 16,99zł to nie majątek, wolałabym przeznaczyć je na coś lepszego.
A jakie są Wasze wrażenia odnośnie tej limitki Catrice? Co przypadło Wam do gustu lub które z produktów znalazły się w Waszym posiadaniu?

Poza tym, jak pewnie niektórzy zauważyli, u mnie znowu zmiany włosowe ;) tym razem na głowie jest jeszcze ciemniej. Szczerze powiedziawszy, jestem wprost zachwycona kolorem jaki uzyskałam, a farba Palette Salon Colors nr 5-0 Jasny Brąz, okazała się strzałem w dziesiątkę! Chyba powinnam zrobić jej zapasy, hihi ;D (oczywiście, zdaje sobie sprawę, że odcień można bardziej określić jako CIEMNY brąz, a nie jasny... efekt jest taki jak przypuszczałam, a to chyba najważniejsze).
Wkrótce bardziej szczegółowa recenzja tej farby ;)

Popularne posty