Suchy olejek The Body Shop o zapachu Moringa szybko podbił moją skórę i włosy.
Mój olejek, czyli Moringa, charakteryzuje się niezbyt drażniącym, kwiatowym zapachem, co do którego początkowo miałam mieszane uczucia, jednak w miarę używania kosmetyku, przywykłam do tej woni i teraz mogę ją określić jako bardzo przyjemną.
Najważniejszy jest sam skład olejku, a wygląda on następująco: Caprylic/Capric Triglyceride (Emollient), Dicaprylyl Carbonate (Skin-Conditioning Agent), Sclerocarya Birrea Seed Oil (Skin Conditioning Agent), Parfum/Fragrance (Fragrance), Prunus Amygdalus Dulcis Oil/Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (Skin-Conditioning Agent),Moringa Pterygosperma Oil/Moringa Pterygosperma Seed Oil (Skin-Conditioning Agent), Aleurites Moluccana Seed Oil (Emollient), Linalool (Fragrance Ingredient), Tocopherol (Antioxidant), Pentaerythrityl Tetra-Di-t-Butyl Hydroxyhydrocinnamate (Antioxidant),Geraniol (Fragrance Ingredient), Helianthus Annuus Seed Oil/Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil (Emollient), Ascorbyl Palmitate (Antioxidant).
używać go do pielęgnacji całego ciała, twarzy, jak i włosów - i tutaj dla mnie sprawdza się najlepiej. Niewielką ilość olejku wcieram głównie w końcówki, które w moim przypadku, są suche, a nierzadko , po prostu zniszczone. Kosmetyk zostawiam na całą noc, a rano pozbywam się go, myjąc dokładnie włosy szamponem nie zawierającym silikonów.
Efekt jest widoczny od razu , włosy lepiej się układają, końcówki zostają ujarzmione, a ich niesforność odchodzi w zapomnienie. Zauważalna jest również zmiana w dotyku, włosy są bardziej miękkie i lśniące.
Jako kręconowłosa , mogę też powiedzieć, że naturalny skręt włosów jest uwidoczniony, co mnie niezwykle cieszy, gdyż nie lubię tzw. siana na głowie.
Efekt prezentuje się mniej więcej tak:
Często wykorzystuję olejek TBS w celu nawilżenia twarzy, tutaj sprawuje się równie dobrze, co w przypadku włosów. Wystarczy nanieść na skórę twarzy lub miejsca szczególnie wymagające nawilżenia, kilka kropli olejku,a następnie rozsmarować, z czym nie ma absolutnie żadnych problemów. Dzięki rzadkiej konsystencji i pozbawieniu lepkości , błyskawicznie wnika w skórę, pozostawiając lekki , prawie niezauważalny, film - bez obaw, nie będziemy na pewno lśnić, niczym wysmarowany oliwką bobas ;p
Podobnie jak w przypadku włosów, polecam zastosować 'nocną kurację' , rano skóra będzie widocznie nawilżona i sprężysta oraz z pewnością zyska zdrowszego wyglądu.
Nie jest to może opcja dla wszystkich - sama, przed pierwszym użyciem, ze względu na większe niż dotychczas natłuszczenie, bałam się 'zmasowanego ataku nieprzyjaciół', ale nic takiego na szczęście się nie wydarzyło (i w dalszym ciągu nie wydarza).
Praktycznie, problem suchości czy szorstkiej w dotyku skóry na policzkach, już dla mnie nie istnieje, a warto wspomnieć , że olejku nie używam codziennie. Mimo braku regularności w stosowaniu, wpływa pozytywnie i nieźle współpracuje z moją nieidealną cerą, dlatego duży plus dla tego produktu.
Są to dwa główne cele do których wykorzystuję suchy olejek TBS i według mnie, jest to jego najlepsze zastosowanie.
Olejek, na wymagającej nawilżenia ręce
Używanie go do pielęgnacji ciała wydaje mi się średnio efektywne - bardziej preferuję w tym przypadku kosmetyki specjalnie do tego stworzone, czyli masła do ciała czy też balsamy. Nie mówiąc już o tym, że opakowanie olejku przy taki sposobie wykorzystania, z pewnością zostałoby szybciej opróżnione.
Olejek The Body Shop ma przede wszystkim upiększać, jak również otulać nas i nasze zmysły zapachem. Rzeczywiście tak się dzieje. Zastosowany czy to do włosów czy do skóry, wypada naprawdę dobrze, a jego działanie jest nie tylko zauważalne, ale i namacalne ;)