czwartek, 30 grudnia 2010

Maybelline - Podkład Affinitone 03 Light Sandbeige

Jak widać jestem ofiarą tzw. zbieractwa, jeśli chodzi o tubki po podkładach. To jedynie część z tych, które miałam okazję używać. Właściwie nie wiem dlaczego doznały one zaszczytu 'przetrzymywania' w czeluściach mojego pokoju - po tym poście zapewne powędrują do kosza :)


Do rzeczy. Zwykle mam problem z doborem odpowiedniego koloru podkładu, trafiam na za jasny, albo zbyt ciemny. Dlatego czasem ratunkiem okazuje się mieszanie ich ze sobą.
Wczoraj stwierdziłam, że chcę kupić taki, który będzie idealny dla mojego koloru skóry i pełna nadziei udałam się do Rossmanna.
Oglądałam, testowałam, aż w końcu przystanęłam na dłuższą chwilę przy szafie Maybelline. Sięgając pamięcią wstecz, stwierdziłam, że całkiem niezłym podkładem był Affintone, tyle, że używałam koloru 16 Vanilla Rose, który posiadał jednak nieco różowawe tony. A że chciałam czegoś jasnego zdecydowałam się na najjaśniejszy odcień 03 Light Sandbeige.


Wiele jest opinii na temat tego podkładu: że zbyt leisty, że podkreśla skórki, że zbyt słabo kryjący.
Dla mnie jest całkiem Ok :) Jego konsystencja przynajmniej sprawia, że można go łatwo rozprowadzić na twarzy, a krycie - no cóż, daje rade wg mnie, choć nie mam cery idealnej, nie skalanej ani jednym wypryskiem. Przyznam , skórki nieco widoczne, choć w moim przypadku nie od razu po zastosowaniu podkładu.

po rozsmarowaniu:

Jak na ten moment Affinitone mi odpowiada, a że jestem bladziochem, przynajmniej nie tworzy u mnie ciemnej maski. Poszukiwanie idealnego podkładu będzie trwało nadal :) mam nawet pare swoich typów, które mogą się sprawdzić i które będę chciała wypróbować :) Za wszelkie sugestie będę wdzięczna :)

Przy okazji(gdyż to chyba już ostatni post w 2010), życzę Wam już teraz Szczęśliwego Nowego Roku! Niech obfituje on w jeszcze więcej kosmetyków ;P

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Już po... / Catrice - Mineralny róż do policzków 130 Light Burgundy

Jak widać, u mnie świąteczny zastój. Wolne dni i świadomość, że nie muszę nic robić (no może oprócz kompletowania notatek i psychicznego nastawiania się na SESJĘ :(  spowodowały, że lenistwo wygrało.)
Gwiazdkowe prezenty raczej nie obfitowały w kosmetyki, ale nic to - przybyło funduszy, więc  będzie można zrobić nalot na jakiś przybytek drogeryjno-perfumeryjny ;p
Póki co chciałam Wam bliżej przedstawić, pokazywany niedawno na blogu, mineralny róż firmy Catrice w odcieniu 130 Light Burgundy.


Zacznijmy od koloru, kiedy go kupowałam wydawał mi się nieco ciemniejszy, jednak przy użyciu okazał się dosyć delikatny. W sumie to nawet lepiej, nie tak łatwo 'zrobić sobie nim krzywdę', przesadzić.
Nie posiada on żadnych drobinek i daje satynowy efekt na policzku, co moim zdaniem jest niewątpliwym plusem - jeśli chcę uzyskać nieco połysku  używam dodatkowo rozświetlacza :)


Co do wytrzymałości: powiem szczerze,że byłam zaskoczona, gdyż sądziłam, że róż nie wytrzyma szalonej bieganiny po mieście w śniego-deszczu... A tu proszę! Róż pozostał na swoim miejscu i miał się całkiem nieźle.


Test pierwszego produktu Catrice wykonany, wynik pozytywny ;p Dlatego być może niebawem zdecyduję się na coś innego z ich szafy (może puder?)
Jestem ciekawa jakie są Wasze wrażenia odnoście kosmetyków Catrice... Jeżeli oczywiśćie miałyście z nimi styczność :)

wtorek, 21 grudnia 2010

Artiste hair care & styling - a miało być tak pięknie...

 Wspomniany post wcześniej bubel.
Właściwie to buble, gdyż żaden z 3 produktów nie sprawdził się.
Do zakupu produktów Artiste, przyznaję, skłoniła mnie niska cena + opisywane przez producenta świetne rezultaty. Czytałam też parę recenzji na Wizażu i w większości były one przychylne.
Co się okazało? Szampon, który miał nadać objętości włosom, sprawił, że uzyskałam 'cudowny' efekt pudla na głowie, nie mówiąc już o tym jak elektryzowały się moje włosy. Wspomnieć należy również o próbie ich rozczesania - były poplątane chyba jak nigdy. Masakra!
Odżywka, która powinna wygładzać, odżywiać i nawilżać raczej nie pełniła swojej funkcji. Dodatkowo ta okropna konsystencja - jakby rozwodniona, po prostu leista - nawet nie chciała utrzymać się na włosach.
Ostatni do wypróbowania był jedwab w płynie i chociaż po wcześniejszej dawce 'dobrodziejstw' moje dobre nastawienie było znikome, postanowiłam przetestować go.
Spryskałam włosy... Nic... Chyba równie dobrze mogłabym je spryskać wodą, oprócz lekkiego zapachu ten spray nie ma chyba żadnych właściwości, połysku brak, gładkość raczej nie zwalająca z nóg.

Już nie będę robić takich eksperymentów, nie ma to jak wypróbowane już, sprawdzające się szampony i odżywki.
Zdecydowanie odradzam zakup produktów Artiste - nawet za tak małe pieniądze, szkoda naszych nerwów i włosów :)

Dosyć narzekań :)
Przy okazji chciałabym Wam pokazać jak rozwiązałam problem, porozrzucanych w różnych miejscach swojego pokoju, lakierów do paznokci. Niepozorna skrzyneczka/ kuferek, a od razu panuje ład i porządek:)


poniedziałek, 20 grudnia 2010

Zakupowo


Ostatnie zakupy kosmetyczne w tym roku (taki jest przynajmniej plan ;p)
Kolejne lakiery do paznokci, tym razem firmy Catrice (320 Back to Black) oraz Bell (306) + Wibo (182).
Dodatkowo perfumy Outspoken By Fergie, które kupiłam  za przystępną cenę, a na dokładkę róż mineralny Catrice (130 Light Burgundy) , potrójne cienie Rimmel (720 Dreamy) i eyeliner Wibo.

Wkrótce nowy post, tym razem na temat największego 'bubla' z jakim miałam ostatnio do czynienia.

piątek, 17 grudnia 2010

Wibo - Metalic Eye Shadow

Dzisiaj fioletowo :)

Już od dawna mam tą paletkę Wibo i dosyć często jej używam. Podoba mi się ten metaliczny połysk, który być może na zdjęciach nie jest zbyt widoczny. Ogólnie cienie były zaskoczeniem i to pozytywnym. Są naprawdę przyzwoitej jakości oraz wytrzymałe.


Producent tak opisuje produkt: Paleta 4 cieni rozświetlających o idealnie skomponowanej kolorystyce. Zawarte w formule perłowe drobinki tworzą na powiece lśniącą powierzchnię o wspaniałym połysku. Nie osypują się i nie rolują w załamaniach powieki.
 

W ofercie znajdują się bodajże jeszcze 3 zestawy kolorystyczne i pewnie na któryś z nich jeszcze się skuszę :)

Moja lista kosmetyków 'które muszę mieć' niebezpiecznie się powiększa i to mnie nieco przeraża ;P Jednak mam już pierwszy pretekst do 'zrobienia małych zakupów kosmetycznych' - wczoraj zdałam egzamin na prawo jazdy i cieszę się jak mała dziewczynka :D

wtorek, 14 grudnia 2010

Pędzle For Your Beauty (Rossmann)

Tym razem nie kosmetyki, a rzeczy równie ważne co one - pędzle.
Jak na razie posiadam tylko dwa z serii For Your Beauty Premium: do różu i do cieni.

 

Po pierwsze: pędzle są mięciutkie, takie jak lubię :)
Po drugie: jakościowo wypadają dobrze, włosie nie wypada, mycie także przeżyły w nienaruszonym stanie.


Sądzę, że za taką cenę warto sobie je sprawić (16,99 i 13,99). Ja na pewno dokupię jeszcze większy pędzel do pudru, ale to może za jakiś czas, bo przez moją manię kosmetyczną oraz zakupy świąteczne, fundusze jakie mi pozostały wystarczą jedynie na prezent dla mojego chłopaka (gdybym jeszcze miała dokładnie sprecyzowane co kupić).

niedziela, 12 grudnia 2010

My Secret - Double Effect Eye Shadow nr 411

Kolejny kosmetyk w odcieniu różowym ;P
Cień ten zawiera brokat i ogólnie krąży o nim opinia, iż daje efekt 'bombki' na oku.
Moim zdaniem AŻ tak źle nie jest, co nie znaczy, że nie posiada on dużej ilości drobinek.


Największą wadą cienia Double Effect jest jego osypywanie i o ile kolor jakoś trzyma się powieki to po kilku godzinach wyżej wspomniany brokat wędruje pod nasze oczy, policzki. W tym momencie zrozumiałam dlaczego większość jego użytkowniczek ma o nim raczej złe zdanie. Jednak dla mnie nie jest to jakaś wielka wada i liczy się efekt końcowy, który wg mnie jest bardzo ciekawy :)

sobota, 11 grudnia 2010

Oriflame - Fashion Metallics Eye Shadow Pencil


Metaliczna, różowa kredka do oczu. Dostałam ją od mamy, która zamawiając ją w Oriflame stwierdziła, że na pewno mi się spodoba. Kolor rzeczywiście ładny, taki jak lubię.



Kredka jest dosyć miękka i łatwo się rozciera. Ja używam jej tylko do dolnej powieki.
Mogłaby być jedynie trwalsza, ale jak już kiedyś wspomniałam, nie wymagam wiele po kosmetykach 'z katalogów'.
Na pewno będę jej używać, więc się nie zmarnuje :)

czwartek, 9 grudnia 2010

Wibo - Express Grownth nr 298

Lakierów Wibo mam pare sztuk. Przystępna cena, dobra wg mnie wytrzymałość,  różnorodność kolorów, zachęcają do zakupu :)
Zupełnie świeżym nabytkiem jest ten o to lakier z różowym, połyskującym w różnych kolorach, brokatem.
Jak na razie testowałam go, gdy był pomalowany na inny lakier, który stanowił podkład, tutaj akurat jest to Essence colour&go - 20 Go Wild. Efekt jest całkiem przyzwoity ;) a ja nie mogę przestać oglądać swoich dłoni, bo w różnym  świetle paznokcie błyszczą inaczej :P

wtorek, 7 grudnia 2010

SEPHORA - blush me!

Sephora jest chyba znana wszystkim. Chociaż pierwsze skojarzenie jakie mam z tą perfumerią to: ochroniarze wędrujący za tobą krok za krokiem i obserwujący Twój najmniejszy ruch.
Jednak mimo to, czasem postanawiam wejść tam 'na chwilkę' :) - a co mi tam, zapewnię chłopakom trochę rozrywki, niech pobiegają po sklepie.
Poniżej zdjęcia pudru w kompakcie oraz różu do policzków , które były moimi pierwszymi produktami, podpisanymi marką Sephora.


Puder okazał się dla mnie za ciemny, więc dałam go mamie, która stwierdziła, że puder robi smugi i po niedługim czasie, twarz świeci się.
Róż w opakowaniu wydaję się mieć ciemny kolor lecz nałożony na policzki daje nam całkiem ładny odcień :) Kojarzy mi się z różem KOBO India Rose ;p Mógłby być jedynie bardziej wydajny, bo tutaj róż Essence bije ten z Sephory na głowę.


(Wczoraj odwiedził mnie Św. Mikołaj i muszę przyznać, że spisał się całkiem nieźle :) część prezentu to oczywiście kosmetyki, które na pewno w niedługim
czasie Wam przedstawie :D ).

piątek, 3 grudnia 2010

Oriflame - potrójne cienie do powiek Beauty Wild West

Czasem przeglądam katalogi kosmetyczne - Avon czy też Oriflame. Najczęściej na obejrzeniu się kończy, jednak niekiedy coś mnie zamroczy i składam zamówienie - zwykle na coś co zupełnie nie jest mi potrzebne lub niezbędne.
Podobnie było z tą paletką. Neutralne kolory, beż i brąz: NUDA ;p Choć raz na jakiś czas mam ochotę na spokojny, stonowany makijaż.


Cienie są na pierwszy rzut oka matowe, posiadają jednak mini-drobinki (niewiadomo właściwie jak je nazwać), które uwidaczniają się na powiece.
Nie spodziewałam się po nich zbyt wele i w tym wypadku dobrze zrobiłam, gdyż mogłabym się niemile rozczarować: cienie nieźle się aplikuje i w miare wyglądają na powiekach - ale przez krótki czas.
Mimo nałożenia bazy pod cienie (jak to zwykle czynie), po jakiś 3h cienie zaczęły 'znikać', blednąć. Akurat dla mnie ważną rzeczą jest trwałość takich produktów, gdyż nie mam czasu, ani ochoty na poprawki makijażu oczu, w ciągu dnia.


Tą paletkę mam już od jakiegoś czasu i jak widać jej zużycie jest bardzo niewielkie, ze względu właśnie na jej największą wadę.
Przyznam, że zdecydowanie wolę robić zakupy 'niekatalogowe' , zwykle wychodzi taniej, a zadowolenie z produktu jest większe :)
Może Wy macie lepsze doświadczenia z kosmetykami z katalogów :) Chętnie poczytam o rzeczach wartych polecenia i zakupu.

czwartek, 2 grudnia 2010

(Po krótkiej przerwie) Essence- XXXL nudes lipgloss

Zrobiłam sobie krótką przerwę w blogowaniu, jednak nie z własnej woli, a po prostu z powodu braku czasu - już nie mówiąc o braku sposobności robienia zdjęć. Wychodzę z domu - ciemno, wracam -ciemno.
Zima w końcu do nas zawitała i trzeba przyznać, że nie cacka się z nami: wczoraj niczym zbłądzony wędrowiec musiałam przedzierać się przez zaspy, aby dotrzeć do domu ;P
Jak na razie wcale nie cieszy mnie aura za oknem, a każde wyjście jest 'ekscytującym przeżyciem'.

Ostatnio podczas przerwy w zajęciach zrobiłam maraton po drogeriach (żeby było jasne - o ogrzanie się chodziło ;P), tym razem nic mnie jakoś specjalnie nie zachwyciło.


Na pocieszenie nabyłam błyszczyk Essence XXXL nudes, 01 Pure Beauty. Jest to najjaśniejszy odcień z tej serii błyszczyków. Ma piękny naturalny kolor, który ładnie wygląda na ustach.
Jak widać na swatchu, posiada drobinki, które połyskują nam na ustach :) Nie jest to natomiast 'nachalny' efekt błyszczenia i brokatowych ust, wręcz przeciwnie -  pomalowane usta wyglądają delikatnie i naturalnie.
Mnie w szczególności urzekł zapach błyszczyku - wanilia, z nutą słodyczy powiedziałabym nawet :D 

     

+ błyszczyk na ustach

Popularne posty