poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Spotkanie blogerek - Katowice 18 maj

Jako, że chodzi o to, aby dotrzeć do największej liczby osób i ja serdecznie zapraszam wszystkie chętne blogerki na spotkanie w Katowicach 18 maja o godzinie 17:00 ;)
Dokładniejsze info znajdziecie u Karoliny , od której wyszła cała inicjatywa owego spotkania i która podjęła działania z nim związane.

Jeszcze raz apeluję: poznajmy się i podbijmy Silesię :D

niedziela, 22 kwietnia 2012

Rimmel - Lasting Finish By Kate Lipstick, nr 16 Rossetto.


Tak wiem, TA szminka marki Rimmel, atakuje Was zewsząd. Jak widać i ja nie oparłam się jej urokowi, dlatego z radością przygarnęłam ją z Rossmannowskiej szafy Rimmel.
Zresztą, zauważyłam ostatnio, że coraz częściej podczas makijażu, kiedy staje przed wyborem błyszczyk/pomadka - wybieram zazwyczaj to drugie... Dlatego żal byłoby nie mieć tej Rimmelowej nowości, tym więcej, że to piękny kolor, którego nawet w zbliżonej wersji, wcześniej nie posiadałam.



Nr 16 Rossetto, to różowo-koralowy odcień, bez drobinek. Kremowa konsystencja pomadki, znacznie ułatwia aplikację.
Warto zauważyć, że po otwarciu opakowania, które swoją drogą jest dosyć porządne i możemy być raczej pewne, że nie otworzy się mimowolnie w naszej torebce, dociera do nas specyficzny zapach, ni to poziomka, ni guma balonowa - na pewno różni się on od zwykłego, 'szminkowego' zwykle zapachu.
Trwałość to kilka godzin, nic nadzwyczajnego, ale uwaga, jeśli oczywiście niczego nie pijemy oraz spożywamy. W innym wypadku szminka ściera się dosyć łatwo z ust.



Sprawą sporną jest to, czy posiada właściwości wysuszające usta, czy nie... Jak dla mnie, w tym wypadku 'wysuszenie' to zbyt duże słowo. Odczuć można natomiast coś w rodzaju, ściągnięcia ust - nie jest to jakoś bardzo nieprzyjemne, czy też przeszkadzające, no ale jednak... nawilżenia mimo ogólnej 'kremowości' pomadki, nie uświadczymy.



Mimo tych, ośmielę się je tak nazwać, niedogodności, z nową propozycją od Rimmela, czyli nr 16 Rossetto, bardzo się polubiłam. Jak widać, jest to twarzowy odcień, który dodaje zarazem nieco koloru, nawet najprostszemu makijażowi.
Obiecałam sobie, że nie spocznę póki nie zdobędę tej szminki i jak widać byłam uparta w poszukiwaniach, bo znalazłam ją dopiero w 3 Rossmannie i to w zastraszającej ilości - sztuk dwie! Jakby na to nie patrząc cena 16.99 jest całkiem zachęcająca i przystępna, tym bardziej, że pozyskujemy, dosyć oryginalny odcień pomadki, który będzie jak znalazł na wiosnę i lato ;)

A Wy skusicie się na Rossetto? A może nie jest to zupełnie Wasz kolor?

piątek, 13 kwietnia 2012

Everyday Minerals - Puder rozświetlający: Viki's Radiant Creation, cienie: Dandelions i That's Super Keen.

Święta już dawno minęły, a ja pojawiam się dopiero teraz. Czas 'przedświąteczny' nie należał do najlepszych, zabieg chirurgiczny, a następnie 10-dniowe paradowanie ze szwami, skutecznie wyłączyły mnie z ujawniania się na blogu... To tak w ramach wyjaśnień.
No ale, już jest wszystko w porządku, także czas na zaległą recenzję. Tym razem pod lupę biorę kosmetyki mineralne, które już jakiś czas temu otrzymałam w ramach współpracy ze stroną www.kosmetyki-mineralne.com/.


Miałam okazję wypróbować 3 produkty, na pewno znanej przez Was marki, Everyday Minerals, a dokładniej mówiąc:
- Puder rozświetlający Viki;s Radiant Creation
- Cień Dandelions
- Cień That's Super Keen

Rozświetlacz to połączenie odcieni beżu oraz różu wraz z drobinkami. Z powodzeniem można używać go zamiast bronzera, albo różu, bo podkreślenie policzków i nadanie delikatnej barwy jest widoczne. Dlatego dla osób z bardzo jasną cerą, może okazać się za ciemny jako rozświetlacz.
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że posiada mnóstwo migoczących drobinek. Jednak bez obaw, efekt bombki choinkowej, tudzież kuli dyskotekowej Nam nie grozi ;) Natomiast delikatne rozświetlenie i odbijanie światła na pewno. Moje opakowanie to 2,5g, i taka gramatura z tego co widzę posłuży mi długo - wierzcie mi.

                       
Cienie - oba zamknięte w 'podróżnym opakowaniu', w sam raz do wrzucenia do kosmetyczki, czy gdziekolwiek indziej. Pierwszy, to biały shimmer, idealny do rozświetlenia powieki. Dokładając kolejne warstwy uzyskamy większą intensywność i krycie - oczywiście nie zapominamy o wcześniejszym nałożeniu bazy ;)
Drugi cień, to przybrudzony miętus (pokusiłam się o taką nazwę ;p) o perłowym wykończeniu, dodam, że jest to naprawdę delikatna perła, bez tandetnego efektu.
Może nie są to moje ulubione kolory, jeżeli chodzi o cienie... rzadko kiedy wykonuje na sobie makijaż w takich odcieniach, a to dlatego, że słabo komponują się one z moją urodą.
Jednakże, akurat czego nie można odmówić tym  mineralnym cieniom , to na pewno trwałości. Byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona, kiedy nadszedł czas wieczornego demakijażu, a makijaż powiek był w nienaruszonym stanie.
Poza tym, sama aplikacja jest prosta, szybka i przyjemna. Cienie z łatwością można rozetrzeć, połączyć ze sobą, czy blendować. Jestem na tak, nawet bardzo! Gdyby tylko w moje ręce wpadły bardziej przystępne kolory (brązy, fiolety...) byłaby to pełnia szczęścia.

Póki co zasypuje Was zdjęciami z tym duetem kolorystycznym:



Minerały to świetna sprawa. Póki sama nie miałam z nimi styczności, byłam dosyć sceptycznie do nich nastawiona. W tym momencie zmieniłam zdanie o 180 stopni i żałuję, że o wiele wcześniej nie miałam z nimi do czynienia. Wszystkie osoby, które nadal są niezorientowane w temacie, zachęcam do wypróbowania chociażby jednego produktu tego typu - na pewno będzie to miłe zaskoczenie ;)

niedziela, 1 kwietnia 2012

Wyniki konkursu z Joanną!


Z lekkim poślizgiem, pragnę ogłosić do kogo powędruje zestaw produktów marki Joanna z serii nawilżająco-regenerującej. Zgłoszeń było całkiem sporo, dlatego wybór nie był tak prosty. Jednak zdecydowałam, że kosmetyki znajdą się w posiadaniu osoby, której odpowiedź na pytanie, równie dobrze mogłaby być moją ;P
Także gratuluję:





Na pewno w najbliższym czasie zgłoszę się do Ciebie ;)

Pozdrawiam! Mam nadzieję, że mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych, Wasz weekend należał do udanych ;)

Popularne posty