poniedziałek, 10 września 2012

Ale to już było - czyli spotkanie śląskich blogerek!

Muszę przyznać, że ten weekend był  jednym z najlepszych podczas tych wakacji! Bardzo pozytywny, a to za sprawą kilku wydarzeń... jednym z nich, było wczorajsze spotkanie śląskich blogerek w Katowicach! Było nas sporo, bo aż 40sztuk :) wypełniłyśmy wnętrze pubu Kredens i zaczęło się: rozmowy o kosmetykach i nie tylko, śmiech, sączenie złocistych napojów ( kolorowych również) i masa paczek od sponsorów, która została nam rozdana. Początkowo, ze względu na dosyć ograniczoną przestrzeń i możliwość swobodnego przemieszczania się między stolikami, mogłam porozmawiać z garstką blogerek. Wszystko zmieniło się chwilę później, kiedy to ochoczo, co jakiś czas, transportowałyśmy się, w licznym gronie, przed lokal - wszystko oczywiście w celu dotlenienia i rozprostowania nóg :P.
Razem z kilkoma dziewczynami (Asia, Gosia, Siulka, Matleena, Redhead, Hispaniola) 'zasiedziałyśmy się' i w kameralnym gronie spędziłyśmy resztę wieczoru :) Było naprawdę świetnie i  szczerze powiedziawszy, nawet nie wiem kiedy minęły te wszystkie godziny w 'Kredensie' :) Na pewno, w niedalekiej przyszłości musimy powtórzyć spotkanie!
Dziękuję jeszcze raz Siulce za przetransportowanie mnie z wszystkimi pakunkami  do ścisłego centrum - 'spacer' ciemnymi ulicami Katowic, w pełnym obładowaniu, na pewno nie należałby do najprzyjemniejszych :P W autobusie , co prawda wzbudziłam małą sensację, w szczególności, gdy z trudem wychodziłam, taszcząc wszystkie kilogramy, a dzisiaj... mam okazję odczuć, co to znaczy ból mięśni rąk.

Poniżej tylko kilka zdjęć, i to większość podkradzionych, ale mam nadzieję, że dziewczyny nie będą mi miały tego za złe :P Zagadałam się kompletnie i robienie zdjęć zeszło na dalszy plan, a oprócz tego światło (a raczej jego niedobór) we wnętrzu utrudniało nieco sprawę.
Na początek, zdjęcie grupowe, w uszczuplonym składzie - kilka dziewczyn opuściło miejsce spotkania wcześniej:

zdjęcie pochodzi z bloga Matleeny

Słodka niespodzianka, wykonana przez Anię :) Niebieskie usta i język były tego dnia naszym znakiem rozpoznawczym.


z Olą

Zaciesz

Asia też uśmiechnięta
Oba zdjęcia zapożyczone od Eweski

Gadu-gadu
Zdjęcie z bloga Redhead
po prawej Siulka i yesiwantyouback

 Więcej zdjęć ze spotkania znajdziecie na pewno u innych dziewczyn :) Tymczasem, tajemnicze paczki i ich zawartość - ilość powala, jak widać, większość produktów spakowałam (w końcu na coś przydadzą się ikeowskie pudła ), bo najzwyczajniej w świecie nie mam na nie miejsca.


Sporo tego... pierwsze słowa, które przyszły mi na myśl po powrocie z Katowic. Zapowiadają się dłuuugie i intensywne testy.

Kolejny raz muszę wspomnieć o organizacji spotkania, które było na najwyższym poziomie, dziewczyny (Redhead, Matleena, Karolina ), byłam i jestem pod ogromnym wrażeniem :) Podziękowania należą się również sponsorom, którzy podarowali nam tyle 'prezentów' - podobnie jak Asia, poczułam się jak podczas Gwiazdki :)
Jeszcze raz, wielkie dzięki dla wszystkich, z którymi miałam przyjemność się spotkać. Do zobaczenia :)

środa, 5 września 2012

Makijażowo: (Nudne) brązy.

Przez ostatnie 2 tygodnie, w kwestii makijażowej, u mnie wieje nudą. Codziennie make-up jest praktycznie taki sam, ewentualnie z małymi modyfikacjami, jeśli chodzi o odcień poszczególnych kolorów. Nie zmienia się natomiast jedno: zawsze są to beże w połączeniu z brązami :P


Jest to bardzo bezpieczny makijaż, który ma jedynie nieco podkreślić oczy. Jeśli chodzi o usta, z nimi bywa różnie - nakładam, akurat taki kolor na jaki mam ochotę w danej chwili, a przy takich barwach na powiekach, kolor pomadki może być praktycznie dowolny. Tutaj akurat użyłam pomadki Essence - nr 41 Femme Fatale, którą delikatnie wklepałam, dlatego też intensywność nie jest aż tak duża, jak można się spodziewać po samej nazwie :)
Jak widać, bardzo zachowawczo (wg mnie), z kolorowych makijaży chwilowo zrezygnowałam, a to pewnie przez to, że czuję, zbliżającą się, wielkimi krokami jesień... Jakoś trudno mi uwierzyć, w zapowiadany przez wszystkich słoneczny, ciepły wrzesień - mój sceptycyzm osiągnął apogeum :P. Ciągnie mnie niesamowicie to ciemnych kolorów, nie tylko w makijażu, ale również w ubiorze... i tak chyba przez jakiś czas pozostanie.

poniedziałek, 3 września 2012

Lakierowo: bordo, burgund... Golden Rose - nr 61.

Ostatni post 13 dni temu! Zdecydowanie zbyt mało mnie tutaj ostatnio, a to pewnie przez to, że wakacje powoli zmierzają ku końcowi, a więc staram się z nich korzystać jak tylko mogę :) Choć częstotliwość publikowania wpisów jest taka sobie, to nie odpuszczam za to czytania i przeglądania Waszych...


A dzisiaj - lakierowo :) Lubię mozne akcenty, w tym przypadku padło na paznokcie. Chociaż kolor bordo powoli podbija wszystkie 'sieciówki' ( i nie tylko) oraz ogłoszony został hitem sezonu jesienno-zimowego, ja toleruję go raczej głównie w formie lakieru do paznokci. Padło na Golden Rose nr 61. Nie jest to typowy burgund, dostrzeżemy tu delikatny shimmer jak i metaliczny połysk, czyli cechy, które idealnie wpisują się w jesienno-zimowe trendy ( tak, wiem... mamy dopiero wrzesień :P).



Idealne krycie, zapewnią dwie warstwy lakieru, a dzięki wygodnemu pędzelkowi i dobrej konsystencji, nałożenie na paznokcie jest łatwe, szybkie i precyzyjne. Czas schnięcia jest w porządku, a sama wytrzymałość lakieru na paznokciach, całkiem niezła - po trzech dniach zauważyć można jedynie , starte końcówki, co uważam za normalne, przy wykonywaniu np: podstawowych czynności domowych. Odprysków czy schodzenia lakieru całymi płatami, nie odnotowałam.
Może zbyt szybko 'przestawiłam się' na ciemne lakiery... chociaż zamierzam również, rozweselać sobie, pochmurne, ponure, nadchodzące dni, energetycznymi, kolorowymi mani. Jednak wiem, że klasyczna czerń, szarości, czerwienie i przedstawione bordo, będą często w użyciu. Zaopatrzyłam się nawet w jeszcze jeden lakier o winnym odcieniu, tym razem jednak całkowicie kremowy, czyli Avon nailwear pro+ , o nazwie Cherry Jubilee.


Zapowiada się bardzo dobrze :)

Popularne posty